Mimo tego dzień fantastycznie spędzony,zganialiśmy się po wszystkich możliwych indyjskich sklepach Dublina,zaowocowało to w cudne kadzidełka,oryginalną hennę do barwienia skóry,waniliową świeczkę( która przypomina mi "TEN" czas..kiedy zamiast jeść rysowałam) butki o jakich marzyłam i niby dla żartu kupiona czaszka z okazji zbliżającego się Halloween, która w domu,po dodaniu do niej kilku ozdób nabrała zupełnie nowego wymiaru ;)
Muzyka która mi towarzyszyła :
No i moja piękna czacha której przeznaczeniem jest wcielić się w klimat De LosMuertos ;)
Kadzidła plus henna w tutce,prawdziwa!
Słonik kadzidełkowy
Nie mogłam się oprzeć capnięciu kilku dymków ;p
Dymki wyglądają naprawdę...no czacha wymiata, Haloween to coś zupełnie innego niż polskie zaduszki..sutasz nie ucieknie a shoping może być okazją do znalezienia inspiracji...Poza tym praca twórcza w oparach kadzidła,z czachą na biureczku pasuje do klimatu Twoich rysunków!
OdpowiedzUsuńWoooooo dymki są niesamowite! Jak fruwające dusze.. Inspirujące dni są równie ważne jak sama twórczość :)
OdpowiedzUsuńPomysł z czaszką jest niesamowity,od razu nabrała charakteru i nowego "życia" ;) Uwielbiam te kadzidła
OdpowiedzUsuń