sobota, 8 października 2011


Jeden sutasz skończony,następny zaczęty.Tym razem w zupełnie innym stylu,bardziej stonowany.Doszłyśmy dziś z Syską do wniosku,że fajnie nadawać imiona swoim dziełom,tak więc najnowszy wisior zwie się "Kitana" dzięki orientalnej nutce ;)
Ponad to udało mi się dziś złapać ostatni kawałek marchwiowego ciasta,które robiłam po raz pierwszy a wyszło tak cudne,że sama się nie mogę nazachwycać.
Jeszcze zdjęcie malunku z henny prosi się o wstawienie więc zamieszczam.


Ostatnio mam genialny czas,nadeszła wena,czego się nie dotknę sprawia mi nieopisaną przyjemność,czuję się lekko i radośnie.Smutki i niepewność odeszły,rozpłynęły się a na ich miejscu zagościły pewność i wiara w powodzenie.Jest mi fantastycznie :)
Uwielbiam tak się czuć.Po prostu czyste szczęście z każdego i żadnego powodu.Czuję,ze jestem we właściwym miejscu i czasie o tak :)

Muzyka dzisiejszej nocy :






 Oczywiście kot pomoże w wyszywaniu ;3 co skończyło się wybieraniem koralików z dywanu ..




A oto Mo ni ka pisane ręką Ninki (znaczy jakaś pogrzebana walizka xD)
Oraz pierwszy skończony etap "Kitany"




3 komentarze:

  1. Genialne Moniu! Więcej więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wisior pełen pozytywnej energii, cudownie kolorowy i zakrętaśny, to penie wynik nastoju Twórcy w czasie jego tworzenia.
    serdeczności :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kotusie tak mają, psocą a i tak wszyscy je kochają...
    Wisior po prostu bajeczny, jak kolia dla królowej z innej epoki, cudo! Dwa kolory a efekt powalający.

    OdpowiedzUsuń